Albert. Nowa linia fajerwerków od Funke
Albert. Nowa linia fajerwerków od Funke
Firma Funke, odkąd w 2014 r. pojawiła się na rynku, nie przestaje olśniewać i stanowi perełkę wśród wszystkich innych marek fajerwerków.
Funke, z niemieckiego „iskra” , powstała pierwotnie z przeznaczeniem na rynek niemiecki. Szybko jednak rozwinęła skrzydła.
W 2019 roku z impetem wchodzi na Polskę pod marką „Iskra Line”. Od razu szturmem zdobywa serca klientów. Wyrzutnie z tej linii to prawdziwe pirotechniczne rarytasy. „ Wiara”, „Wzór”, „Celny”, „Feta”, „Godny”; swojsko brzmiące nazwy prawda? Jednak efekty są wprost kosmiczne!
Idąc za ciosem, wkrótce Funke tworzy kolejną linię- „Argento”. Z tej marki wspomnieć można między innymi świetne rakiety jak „Carbon rockets”, „Shell rockets” czy „Titanium rockets”.
Fajerwerki w stylu retro?
Na tym jednak nie koniec. Oto w 2020 r. powstaje nowa linia o dość osobliwej nazwie „Albert”. Ta linia, podobnie jak wszystkie inne z Funke wyróżnia się własnym, odrębnym designem. O ile np. „Iskra Line” błyszczała prestiżowymi złotymi okleinami, o tyle „Albert” zaskakuje zabawną grafiką w stylu Retro Electro Disco. Produkty mają różowo-fioletowe barwy i zdobi je logo z podobizną mężczyzny z wąsem, charakterystyczną fryzurą z lat 80. oraz czarnymi okularami, którego oldskulowy charakter podkreśla zastosowany efekt posteryzacji.
„Albert” – poza specyficznym designem- to znowu potężna dawka wspaniałej pirotechniki. Z tej linii najmocniej uderzają wyrzutnie. Za przykład mogą posłużyć "Raptor Princess” AC25-100-2 oraz „King of Bling" AC25-100-3.
"Raptor Princess” AC25-100-2. Z ang. „Księżniczka Drapieżników”- prawda że oryginalna nazwa? Ale co się pod nią kryje to dopiero pokaże pazury!
Ostre wejście niebiskich piwonii z niebieskim ogonem oraz złotą tytanową wierzbą pięknie rozrywa niebo. Efekt pojawia się w różnych konfiguracjach wzbogacony o różnokolorowy stroboskop, a następnie kwiatową koronę. AC25-100-2 posiada 100 strzałów o kal. 25mm. Trwa 45 sekund. Fajerwerkowy zawrót głowy.
„King of Bling" AC25-100-3. I znowu ciekawa nazwa: „Król Błyskotek”. Czy to nie patron tej marki, sam pan „Albert”? Chociaż postać ukazana na okleinie nie ma wąsa… więc może kolega? Tak czy inaczej znowu otrzymujemy wspaniałą porcję efektów. Widowisko rozpocznie się inwazją złotych tytanowych ogonów przechodzących w złotą tytanową wierzbę i zakończonych stroboskopem. Potem atak brokatowych ogonów przechodzących w brokatową koronę i znowu stroboskop – tym razem o innym kolorze. Finał wieńczy piękna kwiatowa korona z kolorowym kalejdoskopem stroboskopów. Ta sama ilość strzałów i kaliber, co poprzednia. Inne piękne efekty, jednakowoż tyle samo dynamiki i mocy!
Te dwie wyrzutnie dają nam próbkę, posmak, czego spodziewać się po linii „Albert” . Pan z wąsem i w czarnych okularach to król podniebnych parkietów, gdzie zamiast neonów błyszczą najpiękniejsze fajerwerki.